Sercem jestem po stronie świadczeniodawców i myślę że zauważasz to w treści moich wpisów.
Jednak dzisiaj zobaczyłam na stronie internetowej Federacji Porozumienia Zielonogórskiego, opatrzoną datą 2 stycznia 2015 roku, ważną być może właśnie dla Ciebie informację, dotyczącą deklaracji wyboru lekarza, pielęgniarki i położonej POZ. Oto interesujący nas fragment:
„Deklaracje wyboru lekarza, pielęgniarki i położnej poz nie tracą więc ważności w razie nie realizowania umów z NFZ.
Po podpisaniu aneksów deklaracje te ponownie będą stanowić podstawę do finansowania świadczeniodawców poz”.
Cały tekst dostępny jest TUTAJ.
Niestety, ta informacja wprowadza w błąd i nie jest prawdziwa w przypadku deklaracji wyboru świadczeniodawcy, lekarzy, pielęgniarki i położnej w tych podmiotach leczniczych, których umowy na udzielanie świadczeń w rodzaju POZ wygasły dnia 31 grudnia 2014 r. Czyli dotyczy tych świadczeniodawców w rodzaju POZ, którzy odmówili podpisania aneksów na 2015 r.
Od 1 stycznia 2015 r. zarówno świadczeniodawcy bez umowy z NFZ, jak i zatrudnieni przez nich i realizujący dotychczas świadczenia lekarze, pielęgniarki i położone, przestali być lekarzami, o których mowa w art. 55 ust. 2a ustawy o świadczeniach, pielęgniarkami i położnymi POZ.
Pacjenci, którzy złożyli tam deklaracje wyboru, nie mogą więc korzystać z udzielanych w nich świadczeń w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. a same deklaracje stały się bezprzedmiotowe.
Zgodnie z art. 28 ustawy o świadczeniach, świadczeniobiorcy, czyli pacjentowi przysługuje prawo wyboru świadczeniodawcy, ale tylko spośród tych, którzy zawarli umowy z NFZ na udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej. Dokonując wyboru świadczeniodawcy, pacjent wybiera jednocześnie lekarza, pielęgniarkę i położną.
W przypadku zaprzestania udzielania świadczeń opieki zdrowotnej przez wybranego świadczeniodawcę, lekarza, o którym mowa w art. 55 ust. 2a, pielęgniarkę podstawowej opieki zdrowotnej lub położną podstawowej opieki zdrowotnej u wybranego świadczeniodawcy,, pacjent który nadal zamierza korzystać ze świadczeń w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, musi dokonać nowego wyboru.
W przedmiotowym przypadku, rzeczywiście w przepisach obowiązujących brak jest pojęcia „wygaśnięcia deklaracji wyboru świadczeniodawcy”. Ale w tej sytuacji, określamy skutki wygaśnięcia umowy o udzielanie świadczeń w rodzaju POZ, a jednym z nich jest właśnie ten dotyczący obowiązywania deklaracji wyboru, złożonych wcześniej przez pacjentów.
Muszę jeszcze dodać, że nie będzie już możliwe podpisanie aneksów do umów z NFZ, które wygasły 31 grudnia 2014 r. I to wcale nie z powodu NFZ czy Ministra Zdrowia, ale po prostu z przyczyn formalno-prawnych. Nie można przedłużyć czegoś, co już nie istnieje, nawet gdy obie strony tego bardzo chcą.
* * *
W ogrodzie zimowym zakwitła mi kamelia. Jej kwiaty są wielkości dłoni.
{ 12 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Z treści posta wynika że poraz kolejny jest tak że świadczeniobiorcy nic nie znaczą. Ich wybór ma charakter czysto formalny gdyż ich zdanie, problemy nie mają znaczenia. Ciekawe czy kiedyś pojawi się np. pozew którym pozwanie się NFZ i lekarzy z Porozumienia in solidum np. o zadośćuczynienie.
Dziękuję bardzo za komentarz.
Świadczeniobiorcy jako wyborcy rzeczywiście niewiele znaczą. Jako wybierający lekarza – znaczą trochę więcej i lekarzom naprawdę zależy na deklaracjach pacjentów.
Co do pozywania solidarnie NFZ i PZ – myślę, że byłoby to dość trudne, zwłaszcza w przypadku PZ.
Umów z NFZ nie podpisały podmioty lecznicze – przedsiębiorcy, którzy nie mają obowiązku ich zawierać i każdy z nich podjął decyzję w tym przedmiocie samodzielnie. Notabene, przywoływanie na tę okoliczność przysięgi Hipokratesa, odwoływanie się do misji lekarza, itp. uważam za nadużycie.
Szkoda, że lekarze innych specjalności nie obudziły się jeszcze, że onkolodzy nie zaczęli protestować przecież większość podpisała umowy niekorzystne finansowo ,a właściwie narzucone przez fundusz pod rygorem wypowiedzenia umów.Teraz jest ten moment żeby odsłonić obłudę funduszu i ministerstwa , a środowisko rozproszone ma szansę pokazać własną wartość.
Pani Alicjo, trafiła pani w punkt. W całym środowisku przeważają wielkie obawy przed NFZ, świadczeniodawcy godzą się na niekorzystne warunki umów, kary i sankcje, bo ich zdaniem pozwala to uniknąć większych kłopotów. Nawet oferenci rezygnują z dochodzenia roszczeń, z obawy że „potem na pewno ich nie wybiorą”. To wszystko ma taki skutek, że i Minister Zdrowia i NFZ coraz częściej łamią prawo.
Nie jest nadużyciem powoływanie się na zasady etyki i misję lekarza zwłaszcza, że pragmatyki zawodowe oraz zasady etyki od zawsze były elementem normy prawnej. Albo jest się przedstawicielem szczególnego zawodu albo nie. Lekarze muszą to sobie uświadomić. Co do odpowiedzialności to warto zauważyć, że gdzieś w środku jest pacjent, który został sam prawdopodobnie dzięki spóźnionym negocjacjom obu stron. Czy któryś lekarz np. informował swoich pacjentów o tym że może pozostać bez opieki i że np. może odebrać dokumenty i zmienić lekarza. Warto też zauważyć że pacjent jest też konsumentem. To są rozważania teoretyczne ale dziwi mnie dobre samopoczucie lekarzy w relacji do dotychczasowych pacjentów.
Panie Arturze, pozwolę sobie zachować w tej sprawie zdanie odrębne:). Uważam że obecnie największym nadużyciem są twierdzenia Ministra Zdrowia, wygłaszane od kilku dni w mediach. Nie wydaje mi się też, by świadczeniodawcy, którzy odmówili podpisania umów, mieli w tej chwili świetne samopoczucie, podobnie jak lekarze, skoro nie mają pracy. Zapewnienie dostępności do świadczeń dla pacjentów nie jest ustawowym zadaniem świadczeniodawców, ale Narodowego Funduszu Zdrowia.
Od co najmniej dziesięciu lat mówi się o konieczności wprowadzenia systemu dokumentacji elektronicznej i również elektronicznej karty ubezpieczenia zdrowotnego. Tylko się mówi… Gdyby istniały, dostęp do dokumentacji medycznej nie byłby obecnie żadnym problemem. I na pewno okoliczność, że tych systemów do dzisiaj nie ma, nie obciąża świadczeniodawców, zwłaszcza POZ.
Zgadzam się, że zawód lekarza jest zawodem szczególnym. Należy jednak mieć na uwadze, że nie tylko lekarze są właścicielami placówek, a tym samym świadczeniodawcami. Podmiotem leczniczym może być również każda osoba bez wykształcenia medycznego.
Zawieranie umów z NFZ jest także czynnością szczególną dla każdego świadczeniodawcy, który nie tylko realizuje umowę, ale i ponosi koszty swojej działalności, zatrudnia pracowników i martwi się o to, czy będzie miał klientów i o przyszłość swojej firmy – jak każdy przedsiębiorca. Nawet jeżeli jest lekarzem:). Jeżeli po raz kolejny okazuje się, że warunki umowy z NFZ przedstawiane są świadczeniodawcom w ostatniej chwili (ok.2-3 tygodnie przed datą wygaśnięcia umów) i daje im się na podpisanie wielostronicowych umów góra dwa, trzy dni i jeżeli wiadomym jest że te warunki gruntownie się zmieniły i są wyjątkowo niekorzystne, a po podpisaniu umów żadnych rozmów prowadzić się już nie będzie – to nie może dziwić wyrażanie sprzeciwu wobec takiego stanu rzeczy.
Przyznaję Panu natomiast rację w kwestii niepoinformowania pacjentów o skutkach protestu – bezwzględnie tak być powinno. Serdecznie pozdrawiam.
Szanowna Pani czy deklaracja POZ jest UMOWĄ, pomiędzy pacjentem a lekarzem POZ, moim zdaniem taka deklaracja ma wszystkie znamiona umowy. Jest podpisywana przez świadczeniobiorcę i świadczeniodawcę. Mam jeszcze jedną uwagę, z czego wynika przeświadczenie, że dokumentacja medyczna jest własnością POZ. Taką dokumentację tworzy się za pieniądze świadczeniobiorcy a przepisy prawne nie mówią wprost, że dokumentacja wytworzona jest własnością POZ.
Dziękuję za komentarz. Deklaracja wyboru świadczeniodawcy (lekarza, pielęgniarki, położnej), składana przez świadczeniobiorcę nie jest umową, ale oświadczeniem woli świadczeniobiorcy, które bez zgody świadczeniodawcy, świadczeniobiorca może zmienić, w przypadkach określonych w ustawie o świadczeniach.
Każdy podmiot prowadzący działalność leczniczą, bez względu na to czy ma, czy nie ma zawartej umowy z NFZ, obowiązany jest prowadzić, przechowywać i udostępniać dokumentację medyczną na zasadach określonych szczegółowo w przepisach prawa. Użycie pojęcia „właściciela” dokumentacji nie jest w tym przypadku właściwe, lepsze byłoby określenie, że świadczeniodawcy, także udzielający świadczeń w rodzaju POZ są twórcami i dysponentami dokumentacji medycznej.
Co do udostępniania dokumentacji medycznej, bardzo polecam zapoznanie się z wpisem mojego kolegi blogowego Arkadiusza Jóźwika. Zgadzam się z każdym słowem tego artykułu: http://prawodlastomatologow.pl/udostepnianie-dokumentacji-medycznej-praktyka-naruszajaca-zbiorowe-prawa-pacjentow-ad-vocem/#comment-121
Szanowna Pani, dziękuję za wypowiedź.
Dzisiaj na stronie Ministerstwa Zdrowia znalazłem taką informację, „gabinety lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim są otwarte od dzisiaj (7 stycznia 2015 r.) – jest to warunek, pod jakim lekarze POZ mogą zachować deklaracje pacjentów;”. Ciekawi mnie jak zrozumieć taki lapsus, nie wiem nawet czy można to nazwać lapsusem?. Dla mnie jest to złamanie prawa.
No cóż, NFZ podpisze umowy z datą ich obowiązywania od 1 stycznia 2015 r., to i deklaracje zachowają ważność. O ile oczywiście, pacjenci nie dokonali zmiany świadczeniodawcy.
Słusznie Pani Gabriela zauważa :
„lekarzom naprawdę zależy na deklaracjach pacjentów.” bo na pacjentach już NIE. Chodzi tylko o pieniądze. Potrójna stawka za diabetyka( jedna z głównych przyczyn sporu z Panem ministrem) , a pacjent i tak leczy się u diabetologa prywatnie ( bo lekarz poz tego z reguły nie potrafi)
Kolejny aspekt „pakiet onkologiczny” według zapewnień nielimitowany…. no ale w większości przypadków trzeba by się było uczyć podstaw diagnostyki i etiologii nowotworów, a po co wystarczy zamknąć przychodnie, podstawić pacjentów pod ścianą uczynić ich zakładnikami sporu. Klepać kasę, jeździć na sponsorowane szkolenia koncernów farmaceutycznych. Niestety naga prawda o PZ .Co do skierowań do okulisty czy dermatologa mogę się zgodzić.
A pakiet uwierzcie mi nikt by nie chciał dostać tej karty … wole poczekać na rezonans 3 mies niż z tą kartą mieć za miesiąc i prawdopodobnie wyrok.
Pani Magdaleno, lekarze tak jak ludzie – są różni i nie można tak generalizować. Naprawdę ma Pani tak złe własne doświadczenia, czy opiera Pani opinię na tym, co czyta w internecie?
Jasne, że nikt nie chciałby dostać karty pacjenta onkologicznego, ale chyba lepiej być zdiagnozowanym szybciej i szybciej rozpocząć leczenie. Od wypierania choroby ze świadomości chyba nikomu nie udało się wyzdrowieć. A o pakiecie onkologicznym na pewno będę jeszcze pisać.
Serdecznie pozdrawiam.